I jeszcze jedno słowo na temat specyficznego celibatu księży
To, co już na ten temat powiedzieliśmy, pozwoliło ci chyba uchwycić jego sens i piękno. I nie myśl, że chodzi tu o jakąś pogardę dla małżeństwa. Wprost przeciwnie. To właśnie dlatego, że Kościół traktuje małżeństwo bardzo poważnie, bez taryfy ulgowej, uważa on, że nie można pogodzić poświęcenia się obydwu sprawom, które — każda z osobna — angażują człowieka bez reszty na całe życie. Małżeństwo i kapłaństwo zakładają całkowite zaangażowanie własnej osoby. Są to bowiem służby wymagające całkowitego oddania, a między nimi wystąpiłby konflikt. Co więcej, rezygnują oni z płodzenia dzieci, aby — w swoisty sposób — „płodzić” w Eucharystii. Nie utrzymują stosunków z innymi ciałami, jak tylko z Ciałem Jezusa. Poświęcają się w sensie cielesnym, aby móc poświęcać Ciało. Cały zapas uczuć rezerwują na Mszę św. Ofiarują życie Boga samego. Stają się ojcami udzielając chrztu: powołują dzieci do życia w światłości. Mając na uwadze, że jest to walka, czasami krwawa, w której o zadanie rany nietrudno, proszę was, dziewczyny, byście umiały uszanować poświęcenie Bogu waszych braci-księży, i proszę was, chłopcy, o to samo w stosunku do waszych sióstr-zakonnic. Nie prowokujcie ich, a przeciwnie, całą waszą postawą i modlitwą wspomagajcie ich, by wytrwali wierni Miłości, która ich powołała — i to z miłości do was właśnie. Czyż nie jest tak, że Jezus chciał, aby wam służyli? Gdyby nie było ludzi poświęconych Bogu, nie byłoby też chrześcijańskiej wierności małżonków. Gdyby nie było chrześcijańskich rodzin, nie byłoby też osób Bogu poświęconych. Nie byłoby Kościoła bez księży ani bez małżonków. Bez Kościoła nie byłoby ani księży, ani małżonków, ani ochrzczonych dzieci! Wszyscy są więc wspólnikami jednego dzieła, i wspólnikami Boga.