ZAKIEŁKOWANIE ŻYCIA: WYBUCH NOWEJ GALAKTYKI!
To niesamowite, ta chwila, gdy jajeczko wydostaje się z jajnika, by wędrować jajowodami do macicy (okres zapłodnienia)! To jest jakby wybuch, eksplozja! Jakby człowiek był przy narodzinach galaktyki albo patrzał na wybuch nieprawdopodobnie świetlistych sztucznych ogni. I czy to się dzieje w przeczystym żywocie Maryi, czy u ostatniej prostytutki, to zawsze jest w tym palec Boży czuwający nad pięknem, nad tą drobiną stwarzaną na Jego obraz. Piękną jest rzeczą widzieć taki porządek miłości i życia! Człowiek jakby dotykał Boga, wyczuwał namacalnie Jego miłość. Przeczuwał, kim On jest i jaki jest. Nawet jeśli dziecko poczęte zostało bez miłości i w dramatycznych okolicznościach, jakby wbrew Bożemu zamiarowi, to jest to rzecz przekraczająca ludzką wyobraźnię. Pewnego razu byłam u pacjentki, która zatrudniała pomoc domową. Spytałam tę kobietę, czy ma rodzinę, a ona na to bez żenady: „Ja się urodziłam, bo matka została zgwałcona!” Przez parę chwil byłam oniemiała wskutek tego wyznania, a potem wydawało mi się, że patrzę na tę kobietę oczami Boga. „Tak, tak — ciągnęła ta kobieta, jak gdyby bez kompleksów — moja matka była inwalidką i zgwałcił ją na przystanku autobusowym jakiś włóczęga. Matka z trudnością mogła chodzić, no więc nie mogła się obronić. Przy porodzie zmarła”. Słowo „gwałt” huczało mi w głowie. A jednak była we mnie ta pewność: „Zanim mężczyzna zniszczył Świątynię w twojej matce, Bóg już ją podniósł”. I widziałam palec Boży, i galaktykę tego jajeczka zagubionego w ciele tamtej nieszczęsnej dziewczyny, widziałam, jak Bóg modeluje z tego, co powstało przez gwałt — niepowtarzalną w świecie istotę, o ileż bardziej kochaną niż najdoskonalsze ziarnko piasku .