WOLAŁAM JEGO CIAŁO NIŻ INNE…
Zdarza się, że miłość do Eucharystii jest tak przemożna, że prowadzi do heroicznej rezygnacji z przeżycia innej miłości (poza małżeństwem). Czujemy się tacy mali i ubodzy wobec podobnej wielkości ducha. Poniższe świadectwo, jak i poprzednie, każe człowiekowi paść na kolana. Mając 31 lat zostałam znowu sama, bez środków finansowych, z dwojgiem dzieci (8 i 9 lat). Kartki świąteczne pozostawały bez odpowiedzi, biuletyny z życia szkoły także… Ciężko. Mąż pojawiał się tylko raz lub dwa w roku na dzień-dwa. Ale przyjmowaliśmy go jak najlepiej, dzieci nauczyły się kochać, nie osądzając. I tak mijały lata. Pragnęłam wiernie zachować obraz utraconego szczęścia. Separacja cielesna nastąpiła tak nagle, że wkrótce nadeszła świadomość nieodwracalności. I wtedy, ponieważ byłam taka bezbronna, i może dlatego, że miłość wygasła, pojawił się w moim życiu inny mężczyzna. Zaproponował małżeństwo i dostatek, był zdecydowany. Przeciwnie niż mąż, był człowiekiem wierzącym, mógł dzielić ze mną coś prawdziwego i głębokiego. Akceptował moje dzieci. Zakochałam się w nim (była to tylko namiętność, ale o tym dowiedziałam się później). Nie mieszkaliśmy razem, on ciągle był w Niemczech; ale pisywaliśmy do siebie co dwa dni. Moje listy były na przemian to radosne i pełne nadziei, to smutne i pełne wątpliwości co do naszego wspólnego życia. Dlaczego nie byłam szczęśliwa? Z powodu mojej wiary! Wierność sakramentowi małżeństwa była dla mnie czymś niewzruszonym, nie mogłam jej porzucić bez wewnętrznego rozdarcia. Ale kiedy indziej myślałam, że jeszcze gorsze będzie porzucić tę miłość. Walka z sobą zajęła mi wiele miesiecy. Był to okres bardzo trudny dla mnie; w końcu podjęłam decyzję. Znałam stanowisko Kościoła w sprawach małżeństwa: jeśli wyjdę za mąż, nie będę mogła przystępować do komunii. Ale życie bez Jezusa było dla mnie niemożliwe. Dla mnie Jezus był żywą Osobą, stale przy mnie obecną; potrzebowałam pokarmu Jego Ciała i Krwi. Nagle zrozumiałam, że to święte Ciało jest najważniejsze w moim życiu. Ono jedynie mogło przechylić szalę, jeśli chodzi o moją decyzję.