OTRZYMAĆ SIEBIE, BY SIĘ DOSTROIĆ
Reasumując, co nie jest łatwe, powiedzmy, że czas na- rzeczeństwa, który jest czasem zakorzeniania się i rozkwitu naszej miłości, ma trzy aspekty: duchowy, uczuciowy i relacyjny. Plan duchowy — Wychodząc od tego, co się nam przydarzyło podczas rocznego pobytu w „Młodość Światło”, mogliśmy w bardzo naturalny sposób kontynuować wspólne modlitwy przy każdym spotkaniu. Gdy nie jesteśmy razem, każde z nas codziennie odmawia dziesiątkę różańca myśląc o drugiej osobie, i mówimy o wszystkim, co się nam przytrafia, naszemu kierownikowi duchowemu. To wielka łaska być tak kierowanym i podtrzymywanym przez Boga i przez doświadczenie „starszego brata w wierze!” Stopniowo narodziła się w nas chęć większego zespolenia cielesnego (nie chcemy przeczyć, że w naszej miłości namiętność gra dużą rolę…). Ufamy we wzajemne zobowiązanie, że nie dojdzie między nami do zespolenia seksualnego, zanim nie dojrzejemy i nie „oczyścimy” się łaską sakramentu małżeństwa; za to odkryliśmy stopniowo Język ciała”, którym możemy sobie wyznawać naszą miłość jako narzeczeni, i nie chodzi tu o to przyciąganie się, o to, co, zdaniem wielu, robią narzeczeni. Przeżywamy każdy etap w swoim czasie, aż nabiera on dla nas swoistego sensu i staje się Językiem miłości”; a każdy etap jest tak piękny i ważny! Poczuliśmy też potrzebę przeżywania przerw między okresami, w których oddajemy się naszej „uczuciowej celebracji” miłosnej; przerwy służą nam do „przetestowania”, czy pod tym względem jesteśmy wolni, i do rozwijania innych sposobów okazywania sobie coraz większej miłości. Miłość rozbudza wynalazczość…