WEJŚCIE NA ORBITĘ WIECZNOŚCI

Sama możliwość dawania życia otwiera przed aktem płciowym perspektywę na przyszłość. Istnieje miłość nie pamiętająca o przeszłości i nie oczekująca niczego. „Abyśmy zaznali szczęścia tu i teraz, ty i ja”. Koniec, kropka. W takiej miłości tkwi zalążek śmierci . Jedynie otwarcie się na dziecko pozwala związkowi seksualnemu wyrwać się ze śmiertelnego uścisku erotycznego egoizmu, który chce uwieczniać rozkosz chwili obecnej. Wraz z przyjściem na świat dziecka uwieczniasz bowiem w swoisty sposób sam siebie. Z ciebie powstanie inny człowiek. Istota, która wszystko ma ode mnie, a jednak jest inna. Która nie może istnieć beze mnie, ale później potrafi sobie beze mnie poradzić. W której odnajdę sam siebie i rozpoznam, ale która mnie zadziwi, nawet zaniepokoi. To wciąż ja, a jednak „Bałwochwalcza namiętność jest wspólniczką śmierci; jest tęsknotą za niemożliwym połączeniem się, a jednocześnie walką płci. Ma ona charakter wyniszczający, a ponadto wyłącza wszystkich, którzy jej nie podlegają. Nie liczy się nic innego, jak tylko bycie z tym/tą, którego/którą się «kocha», dążenie do erotycznej ekstazy. W miłości poważnej i trwałej jest odwrotnie, jedno otwiera drugie na świeżość świata. Jedno daje drugiemu nie śmierć, lecz życie. Ten wymiar prawdziwej miłości wpisuje się w tajemnicę życia wspólnie i z ochotą dawanego, objawienia się tych małych nieznajomych przybyszów, którymi są nasze dzieci. Dzieci te będziemy musieli kochać i duchowo umieszczać w świecie, co wymaga długiej i bezinteresownej pracy” (Olivier Clément). już nie ja! To on lub ona, jedyna na świecie, niepowtarzalna w historii świata! * I to nie przejściowo, nie na kilka tygodni, miesięcy czy nawet lat. To już na zawsze, na zawsze… Bóg nie wydziela życia na wadze aptekarskiej. Jeśli już daje życie, to na wieczność. A więc jedynie ludzkie życie w pełni godne jest Boga… Boga, który daje wszystko w obfitości, nie wydziela kropelkami.

Możesz również polubić…