RANA, KTÓRĄ TYLKO MIŁOŚĆ ULECZY

Mówi się często o tym, że poronienie może być fizycznie niebezpieczne (1 zgon na 100). Ale nie mówi się o tym, jak bardzo może ono zranić serce kobiety. Często doznaje ona wstrząsu, który trwa długo, czasami nawet całe życie . Widziałem tyle kobiet, które po czymś takim nie mogły przyjść do siebie! Gdy tylko rozmowa schodziła na ten temat, wybuchały płaczem, i to w wiele lat po fakcie. Nieobliczalne są ukryte reperkusje w tajnej głębi kobiecej duszy, która wie, że kobieta jest źródłem życia, „skonstruowana” jest tak, by dawać życie i chronić je. Tylko Jezus, proszony o przebaczenie i udzielający go, może leczyć takie rany! I czyni to za pośrednictwem swej Matki, która przykłada balsam czułości na te głębokie i krwawiące rany. Ona jedna potrafi przywrócić sens miłości i macierzyństwu. Jest coś, co może wydatnie pomóc w tym uzdrowieniu serca: to wiedza, że spłodzonemu przez nas dziecku przeznaczone jest życie wieczne, i modlitwa o to, by Bóg zabrał je do pełni swej chwały i szczęścia. Jest tu tak, jak w wypadku każdych narodzin: mija nieco czasu, zanim oczy noworodka przyzwyczają się do światła. Ujrzeć oblicze Boga, nie będąc oślepionym przez bijący odeń blask to wymaga czasu. Przez naszą modlitwę możemy przyspieszyć tę cudowną chwilę. W ten sposób matki, które przeżyły — nieraz bez swego czynnego udziału — tragedię poronienia i którymi to do głębi wstrząsnęło, mogą dla tej istotki z własnej krwi, jeśli nie serca, zrobić to, czego nie uczyniły lub uczynić nie mogły podczas jego krótkiego ziemskiego bytowania. Mogą doświadczyć macierzyństwa duchowego: urodzić to dziecko do prawdziwego życia w Bogu, i ono wtedy będzie mogło modlić się za rodziców. Pewnego dnia przyjmie ich w niebie: „Mamo, Tatusiu! To wy daliście mi życie! Wybaczyłem wam wszystko. Nie wiedzieliście, co czynicie. Prosiłem Boga przebaczenie dla was! A teraz przybywacie do mnie, do siebie, do Boga. Nie chcieliście mnie na ziemi, ale ja chcę, byście byli zawsze ze mną tutaj!”

Możesz również polubić…