W SENSIE BIOLOGICZNYM, PRZYSZŁOŚĆ NALEŻY DO WIERZĄCYCH!
Trzeba nie tyle wyjść ze szpadą „na zewnątrz”, lecz bronić się od wewnątrz. Nie tyle reformować, co formować się samemu. Nie tyle przywdziewać zbroję, co tworzyć strukturę wewnętrzną. Przejść od skorupy do kręgosłupa. Idźmy prosto do tego, co najważniejsze. A najważniejszym jest to, że Ktoś przychodzi z Nieba i tam nas prowadzi, otwierając nam niebo już tutaj. Pozwólmy Jezusowi przyjść do nas, tak jak przyszedł do małego Zacheu- sza, który wdrapał się na sykomorę, by Go zobaczyć, i usłyszał wołanie: „Hej, ty! Maurycy, Filipie, Alain, Iwonie, Thierry, przychodzę do ciebie dziś wieczorem. Chcę zobaczyć całą twoją rodzinę, a nie tylko ciebie jednego”. I oto cała rodzina uratowana przez Zbawcę Miłości. Puśćmy wodze niewyczerpanej wyobraźni Ducha, by znaleźć sposób na najpełniejsze przeżycie cudownej łaski życia rodzinnego. Zwłaszcza dajmy Mu modlić się w nas. Według ostatnich danych amerykańskiego Federalnego Biura Statystycznego na 1250 rodzin, które się modlą, rozwodzi się tylko jedna. „Rodzina modląca się razem pozostaje razem” (Matka Teresa).
Rodzina, która się modli, jest rodziną złączoną. Rodzina złączona jest rodziną szczęśliwą. Modlitwa daje znakomite wyniki społeczne i demograficzne, Profesor Jeróme Lejeune wyznał mi niedawno: „Biologiczna przyszłość ludzkości należy do ludzi wierzących. Jak dotąd, dobór dzieci był naturalny. Teraz jest on duchowy. Dzieci mają ci, którzy chcą je mieć. A ja nie znam ani jednej rodziny posiadają cej więcej niż troje dzieci, która nie byłaby wierząca!” Dodam, że prawie nie ma takich młodych ludzi, którzy zachowywaliby czystość myśląc o przyszłym małżeństwie, nie będąc wierzącymi! W sensie demograficznym, przyszłość świata leży w rękach ludzi wierzących! Oni są naszą przyszłością!