U progu tego ostatniego rozdziału

Te stronice są być może trudne i przykre. Szczerze mówiąc, by je pojąć, trzeba w całkowitym zaufaniu skoczyć w próżnię, jak na spadochronie. Nie jest to możliwe bez interwencji Boga w twoim sercu. Ale możesz ją sprowokować, prosić Go o nią, przynajmniej jej pragnąć. I wtedy zrozumiesz od środka. W oczekiwaniu na to, możesz czytać od zewnątrz, choćby dla informacji: co myślą i co kochają chrześcijanie, i jakie rzeczy są dla nich tak pewne, że woleliby stracić życie niż tę wewnętrzną oczywistość. W tym rozdziale traktuję czytelnika jako mężczyznę czy kobietę otwartych na cudze doświadczenia, nawet jeśli nie podzielają wiary tych osób. Masz zresztą, czytelniku, prawo do rzeczy jasnych i niepodważalnych. Papki dla niemowląt nie daje się sportowcom. Nie chciałem niczego łagodzić pod pretekstem, że tego nie mógłbyś zrozumieć, na tamto się zgodzić. To świadczyłoby o moim lekceważeniu. Twoje serce i twoja inteligencja korzystają z wielu źródeł, nawet jeśli o tym nie wiesz. Potrafisz też otworzyć się na to, co nawet dzieci przyjmują. Możesz także czytać, nie rozumiejąc wszystkiego od razu. Z czasem wiele rzeczy się wyjaśni. Jeśli „zacinasz się”, odłóż lekturę na potem. Chciałbym cię prosić tylko o jedno: nie wykpiwaj moich twierdzeń. Miliony mężczyzn i kobiet, młodzieży i dzieci żyło lub żyją takimi sprawami, one dają im równowagę, szczęście i pełnię. Wczoraj i dzisiaj setki tysięcy ludzi wolało przelać swą krew niż się ich zaprzeć. Przez szacunek dla nich przyjmuj więc te słowa nie osądzając i nie szydząc, bo te sprawy są dla nich piękniejsze niż samo życie, silniejsze niż śmierć, większe niż ich własne serca.

Możesz również polubić…